Lubię mówić o odwadze, jestem jej fanką i propagatorką. Wierzę, że jest ważna i potrzebna do tego, żeby żyć, a nie wegetować. Ale dzisiaj przewrotnie opowiem o drugiej stronie medalu. Opowiem o strachu, bo odwaga to umiejętność przezwyciężania strachu. Warto dobrze poznać swojego nieprzyjaciela, żeby wiedzieć jak go okiełznać.

 

Mówi się, że strach ma wielkie oczy. Ja też mam, ale moje są niebieskie i się uśmiechają. Jak więc wygląda człowiek, który bardzo się boi ? Każdy kto widział obraz Edvarda Muncha „Krzyk” z pewnością pamięta postać o wielkich, pustych, szeroko otwartych oczach. Z fizjologicznego punktu widzenia, wielkie oczy pojawiające się u człowieka przestraszonego wynikają z reakcji endokrynno-wegetatywnej. Reakcje wegetatywne są całkowicie niezależne od naszej woli. Ich zadaniem jest przygotować nas jak najlepiej do poradzenia sobie z zagrożeniem. Kiedy pojawia się lęk, do akcji wkracza układ sympatyczny, który między innymi, powoduje rozszerzenie źrenic, rozwarcie szpar oczu, lekki ich wytrzeszcz. Ta fizjologiczna reakcja, prawdopodobnie ma swoje uzasadnienie ewolucyjne. Kiedyś wielkie oczy jednego z członków grupy były sygnałem, że dzieje się coś niepokojącego i wskazywały skąd pochodzi niebezpieczeństwo. Tak więc do dziś naturalną reakcją fizjologiczną człowieka jest powiększenie oczu, kiedy do głosu dochodzi lęk. Czy to w dawce umiarkowanej czy też w dawce turbo, kiedy reakcja bywa bardzo teatralna.

Wielkie oczy strachu można interpretować również w kategoriach poznawczych. Kiedy mówimy : „,Nie przejmuj się, nie będzie tak źle, strach ma wielkie oczy!” ; z reguły mamy na myśli to, że sposób patrzenia na daną sytuację, czy też obiekt, jest nieadekwatny i często odwrotnie proporcjonalny do zagrożenia jakie ona za sobą niesie. Lęk wyzwolony przez sytuację, którą odbieramy jako zagrażającą, zmienia percepcje tej sytuacji. Pod wpływem lęku ulega ona wyolbrzymieniu, wskutek czego następuje pozytywne sprzężenie zwrotne i lęk wzrasta. Zaczynamy się bać tego, że się boimy. Nakręcamy się w reakcji lękowej. Dzieje się tak, ponieważ to czego się boimy wypełnia całe pole widzenia. Skupiamy się na tym, widząc tylko to i nic więcej. Tak jak patrząc przez lunetę widzimy tylko tyle, ile mieści się w jej obiektywie. Zjawisko lub obiekt w lunecie jest powiększony, wypełnia pole, jest w centrum.. Dlatego może nam się wydawać, że oprócz tego czego się boimy nie istnieje nic więcej. Nadajemy temu często monstrualny wymiar.

Sposób spostrzegania spraw i rzeczy, które budzą w nas lęk dobrze obrazuje poniższy przykład. Załóżmy, że boimy się pająków. Jeśli położymy pająka na swojej dłoni i przysuniemy dłoń bardzo blisko do naszych oczu, pająk będzie wypełniał całe pole widzenia, będzie monstrualny. Ale wystarczy, że odsuniemy rękę maksymalnie daleko, pająk stanie się mniejszy, mniejszy od nas, od naszej dłoni a nawet od naszego paznokcia. Czy coś co jest mniejsze od naszego paznokcia, jest w stanie nas pożreć? Jeśli położymy pająka na podłodze i odejdziemy od niego wystarczająco daleko jest prawdopodobne, że przestanie dla nas istnieć.

Kiedy strach ma wielkie oczy ratuje nas dystans. Dystans pozwala dostrzec dodatkowe możliwości, pozwala zweryfikować to czego się boimy i realnie ocenić jego wagę. Dystans pozwala dostrzec ewentualne rozwiązania, np. okno, przez które można pająka wyrzucić.

Lęk i umiejętność wzbudzania go w innych jest narzędziem wielkim i niebezpiecznym, pozwala kontrolować, mieć władzę, trzymać w szachu. Traci swoją moc, kiedy bojący odważą się na weryfikacje, kiedy zdecydują się powiedzieć : sprawdzam. Kiedy puste pola wynikające z braku informacji, dotychczas zapełniane tworami własnej wyobraźni zaczynamy wypełniać faktami. Jeśli chcemy rzadziej mieć wielkie oczy ze strachu zacznijmy je otwierać szeroko na świat . Zacznijmy weryfikować, poznawać i oswajać to co wokół. Pytajmy o to czego nie wiemy, bo wiedza i rozumienie obniża poziom lęku. Strach ma wielkie oczy ale nie taki diabeł straszny jak go malują !

Ela Krzyżaniak