Rolą stewardesy jest dbać o komfort i bezpieczeństwo pasażerów, tak przynajmniej zakłada teoria.  Odnosząc się do teorii ról przypomnę, że każdy z nas wchodzi w role społeczne, czyli pełni określone funkcje w społeczeństwie. Funkcje te oddziałują na nasz status a także na nasze prawa i obowiązki. Można pełnić jednocześnie kilka ról społecznych, na przykład rola mężczyzny i pasażera może być pełniona równolegle i się nie wykluczać. To tyle na temat teorii.

Doświadczenie

Razu pewnego podczas podróży samolotem zdarzyło mi się otwarcie wyrazić swój sprzeciw wobec zachowania grupy pasażerów. Okazało się, że wyrażanie sprzeciwu przez kobietę może być traktowane jak wyjście z roli. A było to tak. 

Zaczęło się dobrze, miejsce przy wyjściu ewakuacyjnym, więc więcej swobody, obok mnie dwoje spokojnych ludzi, w rzędzie po przeciwnej stronie sympatyczna para, jedno miejsce wolne.  Pomyślałam, że jest szansa na to, że dziesięciogodzinny lot będzie komfortowy. I na myśli tej się skończyło. 

W samolocie oprócz typowych pasażerów ujawniła się silna grupa, wcielająca się w rolę współbiesiadników.  Celem przewodnim grupy była integracja, znakiem rozpoznawczym: wyginam śmiało ciało a najlepszym miejscem na spotkanie odcinek korytarza na wysokości wyjścia ewakuacyjnego. Tak więc, jak w zatłoczonym tramwaju, stali sobie panie i panowie, wypinając pośladki i penetrując przestrzeń wykraczająca poza obszar między fotelami. Szarpanie fotela, bo wygodnie się na nim zawiesić, ujawniając spoconą pachę. Bardziej obrazowo: siedzisz i masz nad głową kilka krzyczących dup.

Próbowałam grzecznie i spokojnie prosić, żeby państwo się jednak przesunęli na wysokość ich miejsc. Działało na chwilę, bo jak się tylko ta moja wolna przestrzeń luzowała, przychodzili następni. I znowu trzeba było uświadamiać, że ich pośladki na wysokości mojej twarzy to nie jest to czego pragnę. Przez chwilę myślałam nawet, że może po prostu jestem upierdliwa i to mi się w d… poprzewracało i zbyt wysokich standardów oczekuję. Kiedy jednak stewardesa opuszczająca pokład podczas międzylądowania podeszła i powiedziała na pocieszenie: „Współczuję państwu dalszej podróży”, przekonałam się, że moja niedogodność to nie fanaberia.

Punkt kulminacyjny

Pod koniec lotu, wypełniam dokumenty, zawierające moje dane. Na stoliku otwarty paszport a nad głową zamiast światła czyjaś głowa zapuszcza żurawia, z boku napierają pośladki, ciemno głośno, duszno. Po raz kolejny więc, tym razem stanowczo proszę, żeby pan się odsunął i zajął swoje miejsce.

„A o to pani przeszkadza, że tu stoję!”

No przeszkadzało i chyba się pan nie spodziewał, że kobieta może z nim dyskutować. „A mi się to nie podoba, że niby kobieta a tak się czepia” („czepia” to wersja ugładzona). Trzymając się ról, męskości i kobiecości ten „niby mężczyzna” zapomniał, chyba że mężczyzna chroni, nie staje przeciwko słabszym, jest szarmancki…  Jego siłą nie jest przewaga nad kobietą tylko szacunek do kobiet, szanowanie ich granic. 

Jestem daleka od promowania feminizmu jako sposobu na uważnianie siebie na tym świecie, ale nie mam też zgody na styl macho czyniących sobie kobietę podległą, milczącą, zgadzającą się, bo nie wypada inaczej. 

Trzymajmy się wiec ról, rolą stewardesy jest dbać o komfort i bezpieczeństwo pasażerów. Rolą pasażera jest zająć fotel zgodnie z przydzielonym miejscem i przestrzegać zasad bezpieczeństwa.

A jakie zachowania wpisują się w role mężczyzny i kobiety odpowiedzcie sobie sami. 

*Stopień satysfakcji z linii lotniczej obsługującej mój wyjazd pomijam, bo moim celem nie jest antyreklama.