Poczułam się dzisiaj niesprawiedliwie oceniona, więc pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy to „Napisz do niego list i wyjaśnij”. Do niego, czyli do tego, co to negatywnie podsumował moje intencje. Druga myśl „Jak już pisać to może napisze coś dla wszystkich”, o używaniu szablonów do oceny, które zakrywają wiele ważnych treści. A potem przyszło olśnienie – „Napisz nie o tym co kto o tobie powiedział, ale o tym jak nie brać tego przeciwko sobie!”. Ludzie różne rzeczy mówią, w różne słowa ubierają swoje myśli, różne mają intencje, nie zmienisz tego. Możesz natomiast zadbać o to, żeby ich słowa nie odbierały ci mocy, ale ją budowały. Porozmawiajmy więc o tym jak oceniamy siebie i jak słowa innych mogą nas rozwijać. 

Pragnienie bycia widzianym, oczekiwanie, że inni ludzie będą nas przyjmować takimi, jakimi jesteśmy, z wszystkimi naszymi doskonałościami i niedoskonałościami zawierają się w podstawowej potrzebie przynależenia, którego bazą jest akceptacja. Przyjmować oznacza zapraszać do interakcji. Odrzucać oznacza ucinać interakcje (dyskusje, relacje, związek, siebie). Cały problem polega na tym, że oczekując od innych, że będą nas akceptować nie pozwalamy sobie na to, żeby przyjmować i akceptować siebie samych, takimi jakimi jesteśmy. 

Akceptacja własnych działań, intencji i wartości jest kluczowa, niezależnie od tego jak zostaną one przyjęte. Jeśli nie zostają przyjęte tak jak się tego spodziewamy, nie oznacza to, że przestajemy być warci kochania, że przestajemy być cokolwiek warci. To znak, że pomiędzy dwojgiem wartościowych ludzi powstało jakieś nieporozumienie wynikające z braku wszystkich danych. 

Przyjmijmy, że ludzie wokół nas, zwłaszcza ci ważni pełnią rolę luster, w których odbijają się nasze myśli, emocje i przekonania. Ich reakcje na nas są nieraz odbiciem tego czego nie chcemy dostrzec. Coś nam się nie podoba i przestajemy w to lustro patrzeć. Jeśli nie dostrzeżesz i nie uznasz obecności jakiejś cechy lub zachowania nie będziesz w stanie tego zmienić. Bo nie możesz zmienić czegoś czego uważasz, że nie ma. Stajemy przed takim lustrem i wypowiadamy zaklęcie „Lustereczko powiedz przecie, że jestem najpiękniejsza na świecie” a kiedy ono nie potwierdza mówimy „Głupie lustro!. Czasami zdarza nam się przeglądać w krzywych zwierciadłach i wtedy warto sobie uświadomić, że na takim lustrze jest filtr, który zniekształca jakiś nasz fragment. 

To, co widzimy u innych, co nas w nich denerwuje, bywa odzwierciedleniem nas samych – naszych lęków, pragnień czy ukrytych cech.  Kiedy reagujemy na cudze zachowanie, często podświadomie dostrzegamy w nich coś, co rezonuje z nami, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Jeśli coś nas irytuje lub fascynuje w drugim człowieku, to może być sygnał, że sami mamy w sobie te cechy, choć czasem trudno nam to dostrzec. W ten sposób ludzie, jak lustra, pomagają nam lepiej zrozumieć siebie i nasze reakcje.

Skłonność do oceniania innych wynika często z automatycznych schematów myślowych, które kształtują nasze postrzeganie świata, innych ludzi i siebie samych. Każda interakcja, każdy kontakt z drugim człowiekiem, prowadzi nas do wniosków, które często wyrażają się w kategoriach pozytywnej lub negatywnej oceny. Na przykład, jeśli ktoś nie spełnia naszych oczekiwań, szybko przypisujemy mu cechy takie jak „niewiarygodny”, „niekompetentny”, czy „nieodpowiedzialny”. Tego typu automatyczne oceny są uproszczeniami, które nie uwzględniają kontekstu ani głębszych motywacji drugiej osoby.

Gdy postrzeganie drugiego człowieka sprowadzamy do oceny jego zachowania, wyglądu, charakteru czy emocji w relacji powstaje napięcie i dyskomfort związany z koniecznością utrzymania standardów zachowania, bycia, które ktoś nam narzuca. Bardzo szybko jesteśmy w stanie nauczyć się tych standardów, problem w tym, że oddalają nas one od pełnej, nieoceniającej obecności, od prawdy o sobie, prawdziwej bliskości i utrudniają budowanie zdrowej relacji.

Kiedy przestajesz oceniać, możesz zacząć doceniać. Pełna uwaga i akceptacja to największy prezent jaki możesz dać drugiemu człowiekowi. Bliska ci osoba wiedząc, że jest akceptowana bezwarunkowo, czuje się bezpieczna i wspierana. A najbardziej magiczne jest to, że docenianie i akceptacja nie powoduje, że obrasta w piórka, ale rozwija skrzydła. Zmienia się przy tobie, wyrasta z ograniczeń, nie boi się żyć. Tobie też rosną przy niej skrzydła. Wystarczy tylko dbać i sprawdzać czy tafla twojego lustra jest czysta i wolna od zniekształcających ją filtrów.

Bycie obecnym bez oceny daje drugiemu człowiekowi przestrzeń do autentycznego wyrażania siebie. Bez obawy przed tym, jak zostanie odebrany, może być w pełni sobą – ze swoimi słabościami, błędami, ale też z radościami i sukcesami. Rezygnacja z oceniania wymaga pracy nad świadomością schematów.  Zacznij od tego, żeby zamiast reagować natychmiastową oceną, nauczyć się obserwować swoje myśli i emocje, zadając sobie pytania:

Dlaczego tak myślę o tej osobie?

Czy to, co widzę, rzeczywiście oddaje pełen obraz tej sytuacji?

Takie podejście sprzyja rozwojowi empatii i zrozumienia wobec drugiego człowieka i może być szczególnie uzdrawiające w relacjach, gdzie wcześniej dominowały oczekiwania, oceny i napięcia.

„Nie oceniaj mnie, ani dobrze ani źle, po prostu bądź i patrz”

Kto kocha naprawdę/Maanam