Przypomnij sobie jak to było w grudniu. Jakie życzenia składałaś bliskim, czego sobie życzyłeś? Ktoś przytulał się do ciebie i szeptał do ucha : Zdrowia, szczęścia i miłości i tego, żebyśmy byli zawsze blisko. Może w grudniu kładąc się wieczorem do łóżka z myślą, że rano trzeba będzie wstać, cichutko, pod nosem mamrotałaś : A ja to bym chciała w domu posiedzieć, nie musieć się ruszać z kanapy, przestać gonić, pędzić i żeby tak nie trzeba było chodzić do pracy. No i w końcu z rodziną posiedzieć, więcej czasu mieć dla dzieci…

Jest takie powiedzenie, uważaj czego sobie życzysz, bo to się może spełnić.

Jest kwiecień i się spełniło. Abstrahując od przyczyny czyli koronawirusa, w pewnym sensie można byłoby uznać, że nastąpił cud. Masz okazję, żeby być blisko z bliskimi. Masz okazję, żeby zostać w domu. Spełniły się życzenia i marzenia wielu z nas, więc dlaczego mimo, że wciąż zdrowy, nie każdy z nas jest szczęśliwy, dlaczego jakoś tak trudno w domu wytrzymać.?

Kiedy w związku z zagrożeniem epidemiologicznym podjęte zostały działania ograniczające możliwość wychodzenia z domu, jednym z pierwszych tematów poruszanych w rozmowach z psychologami, oprócz radzenia sobie z lękiem, były porady dotyczące tego jak suplementować dotychczasowe aktywności oraz zagospodarować czas sobie i dzieciom, żeby jakoś wspólnie przetrwać domową kwarantannę. Bycie razem na co dzień, od rana do wieczora stało się wyzwaniem. Okazało się, że potrzebujemy instrukcji, pomysłów i przewodników jak żyć i przetrwać pod jednym dachem. Może przyszedł czas na refleksję : gdzie twoje dzieci dotychczas były, z kim spędzały czas, kto wyręczał cię w byciu z nimi blisko? Co sprawiało, że czułeś się szczęśliwszy mimo, że miałeś mniej czasu dla siebie i rodziny? Czego najbardziej ci teraz brakuje?

Dlatego mówiąc o całej tej sytuacji związanej z epidemią i kwarantanną nie skupię się na tym co spektakularne, czyli lęku i tym w jaki sposób sobie z nim radzić, ale na tym co pod dachem naszych domów, skupię się na bliskości i relacjach.

Bliskość

Według Johna Bowlby’ego autora teorii przywiązania potrzeba więzi czyli bycia w bliskiej relacji jest podstawową, pierwotną potrzebą, niezbędną do tego, żeby przeżyć. Według tej teorii ważniejsze niż jedzenie jest przytulanie, bliskość, dotyk i kontakt fizyczny. Tak na marginesie obserwując pierwsze reakcje ludzi po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemią można byłoby mieć wątpliwości, czy na pewno dotyk i przytulanie, czy jednak bliższy nam makaron, ryż i papier toaletowy. A obserwując miny ludzi przemykających obok na ulicy lub w sklepie nabiera się wątpliwości czy przypadkiem nie pomylili cię z zombie, W myśl zasady ja albo ty likwidują cię wzrokiem Wracając do bliskości, okazuje się, że dzieci, które mają zapewnioną bliską, dobrą relację z kimś dorosłym są w stanie wytrzymać nawet skrajne trudne warunki fizyczne. Natomiast jeżeli takiej relacji nie mają, nawet w najlepszych warunkach bytowych przestają się rozwijać. Dla każdego z nas bliskość jest niezbędna. Dla każdego z nas bycie w relacji,  bycie dostrzeganym  jest warunkiem do tego, żeby poradzić sobie, zwłaszcza w obliczu zagrożenia. Bo nikt z nas nie chce być sam w trudnej sytuacji.

Pozwól, że rozważania na temat bliskości w czasach zarazy zakończę wiązką pytań.

Z kim jesteś w prawdziwej, bliskiej, bezpiecznej relacji ?

Czy twoja codzienność to bycie w relacjach czy w pseudorelacjach?

Czy przypadkiem w pogoni za relacjami nie uciekasz przed bliskością?

Ile w tym co teraz jest frustracji i nudy a ile odkrywania siebie na nowo?!

Czas kwarantanny to czas weryfikacji, dlatego jest trudny, może cię zbliżyć do tego przed czym na co dzień uciekasz.

Życzę ci zdrowia….i czego chcesz jeszcze?!

Ela Krzyżaniak