„Wielki mały człowiek… nananana nanana na…” – piję kawę i nucę pod nosem. Od rana chodzi za mną ta piosenka zespołu Dwa Plus Jeden. I może to nie przypadek. Za chwilę wybieram się na kongres, gdzie spotkam wielu ludzi z naszej branży. Napisałam do koleżanki:
– „Wiesz, jestem bardzo ciekawa całego tego towarzystwa.”
A ona odpisała z uśmiechem:
– „Towarzystwo jest super… Generalnie, jak w życiu, są dwa typy coachów: napuszeni i uśmiechnięci, luźni i dowcipni.”

To zdanie zapadło mi w pamięć. Bo w gruncie rzeczy dotyka sedna – różnicy między maską a autentycznością.


Skąd bierze się „napuszenie”?

Z psychologicznego punktu widzenia napuszenie to często pancerz chroniący przed lękiem i poczuciem niedowartościowania. Kiedy nie wierzę w swoją wartość, próbuję ją „nadrobić” tonem głosu, tytułami, autoprezentacją. To mechanizm obronny, który ma zagłuszyć wewnętrzne: „Nie jestem dość dobry.”

Psychologia mówi tu o adekwatnej samoocenie – równowadze między świadomością swoich mocnych stron a akceptacją słabości. Człowiek z adekwatną samooceną nie potrzebuje masek – bo wie, że jego wartość nie zależy od aplauzu czy pozy.


Napuszenie w pracy z klientami

Problem zaczyna się wtedy, gdy ta postawa przenosi się do pracy z klientem. Napuszony coach czy trener stawia się na piedestale: „Ja wiem, ty nie wiesz.” To relacja nierówna, bardziej przypominająca wykład niż proces towarzyszenia.

Tymczasem klient nie potrzebuje „guru”. Potrzebuje kogoś, kto usiądzie obok – z ciekawością, pokorą i uważnością. Bo rozwój nie dzieje się tam, gdzie ego zajmuje całą przestrzeń, tylko tam, gdzie jest miejsce dla dwóch osób.


Wielki mały człowiek w nas wszystkich

Wracają tu słowa piosenki: „zalękniony tak i dumny, jak paw”. W każdym z nas mieszka ten paradoks. Raz chcemy błyszczeć, raz chowamy się za maską. To naturalne. Sztuką jest rozpoznanie, kiedy to robimy – i umiejętność wracania do autentyczności.


Po czym rozpoznać naprawdę „wielkiego” człowieka?

Nie po liczbie certyfikatów ani followersów.
Ale po tym, jak się przy nim czujesz.

Przy naprawdę wielkim człowieku jest przestrzeń także dla ciebie. Nie musisz się pomniejszać, nie czujesz się mniej ważny. Jest miejsce na twoje słowa, emocje i doświadczenia.


Zadanie dla ciebie

Kiedy spotkasz kogoś, kto robi na tobie ogromne wrażenie, spróbuj zadać sobie dwa pytania:

  1. Jak się czuję przy tej osobie? Czy mam miejsce, by być sobą?
  2. Czy jej/jego ego zostawia przestrzeń także dla mnie?

To proste ćwiczenie pomaga odróżnić prawdziwą wielkość od fasady.


Zamiast morału

Każdy z nas nosi w sobie „wielkiego małego człowieka”. Ale naprawdę wielcy nie muszą udowadniać swojej wielkości – bo przy nich to ty czujesz się większy.

I właśnie takich ludzi będę wypatrywać na kongresie. Nie tych, którzy błyszczą najbardziej, ale tych, którzy dają przestrzeń innym.

A więc, panie i panowie, pamiętajcie: z puszapami to jest tak, że przy bliższym kontakcie i tak widać, jaki faktycznie mamy potencjał.