Prawie za każdym razem kiedy słyszę albo mam zamiar złożyć komuś życzenia: Wesołych, rodzinnych świąt, mam dylemat. Zastanawiam się, na ile to tylko slogan, a na ile coś autentycznego? Dla kogo te święta będą wesołe, a dla kogo rodzinne – oznacza wesołe? Kto będzie mógł się cieszyć, a kto uda się na przymusową emigrację wewnętrzną i będzie starał się te święta nie tyle przeżywać, co po prostu przeżyć.

Święta pracoholika

Niedziela wielkanocna rano, bardzo rano, sygnał przychodzącego maila, zrywam się bo to coś ważnego, bardzo ważnego. Sprawdzam, no tak problem. Odpisuję. Odpisałam, to za mało, powinnam oddzwonić. Partner mówi, daj spokój jest 7 rano, Wielkanoc w Polsce. Co on tam wie, ja wiem lepiej. Jeśli nie oddzwonię, to będzie znaczyło, że się nie interesuję, nie ma mnie. Obowiązek ponad wszystko. W mojej głowie słowo problem ma swoją obszerną, szczególna lokalizację. Ono tam jest zawsze. Więc, jak mogę przestać zajmować się problemami. Nic o mnie beze mnie, a nawet jeśli nie jest o mnie, czyli mnie to nie dotyczy, to bardzo się postaram, żeby być tam gdzie mnie nie ma. A tu gdzie jestem, no przecież jestem ciałem, a duchem, duch pracy nie opuszcza.

Święta kochanka

Niedziela wielkanocna rano, otwieram oczy, sprawdzam telefon a tam nic, żadnego smsa, żadnego nieodebranego połączenia, którego mogłam nie usłyszeć w nocy. Otwieram więc komputer, sprawdzam pocztę, są maile, ale nie te, na które czekałam. Myślę sobie, no tak przecież to święta, rodzinne święta w Polsce. W moim sercu tęsknota, rozczarowanie, smutek. Kolejne smutne i samotne święta. Ale za rok może będzie inaczej, na pewno będzie inaczej, przecież kiedyś to się zmieni, przecież kiedyś on dotrzyma słowa. Przecież mówił, że kocha. A poza tym gdyby mógł zadzwoniłby. Jestem pewna, że myśli o mnie i tęskni. Gdyby mógł…

Święta ludzi, którzy przestali się kochać

Niedziela wielkanocna rano, budzę się z napięciowym bólem głowy, spuchnięta od płaczu, bo to przecież święta. Święta, a ja nie czuję miłości ani radości. Jedyne co czuje to obowiązek. Obowiązek i odpowiedzialność, dwa słowa które oprócz kredytu i dzieci trzymają mnie w dalszym ciągu w tej konstelacji. On w tym samym łóżku, obcy człowiek, dwoje obcych ludzi w jednym łóżku. Może dzisiaj bardziej się postaram, żeby nie syczeć, żeby być trochę mniej obojętna. Uśmiechnę się więc dla dobra sprawy do niego. Zapytam czy życzy sobie pójść po śniadaniu na spacer i czy jedziemy najpierw do jego czy do moich rodziców. Obowiązek i odpowiedzialność, damy radę!

Święta samotnego

Niedziela wielkanocna rano, czyli gdzieś tak około południa, budzę się sama. W domu cicho, spokojnie, nikt nie przeszkadza. Myślę sobie nawet przez chwilę…ach jak mi dobrze. A nade mną u sąsiada zamieszanie i szum. Dzieci biegają jak szalone, tupią jak stado koni, co za ludzie! Co ja dzisiaj zrobię? Chyba lepiej nie wychodzić z domu. Znowu te święta, te rodziny z dziećmi, ci uśmiechnięci z nie wiadomo jakiego powodu ludzie, wiele szumu o nic. Gdybym chciała nie byłabym sama, to oczywiste. Ale za stara jestem, żeby coś zmieniać. A poza tym życie już mnie doświadczyło, wszystkim zależy na tym samym, czyli na jednym. Jak by im na mnie zależało, postarali by się bardziej. Święta, święta i po świętach

Święta rodzinne

Niedziela wielkanocna  rano, pospałabym jeszcze, ale jeśli nie wstanę teraz, nie wyrobię się. Plan jest napięty. Jeszcze koszulę mężowi wyprasować muszę, bo teściowa znowu powie, że o niego nie dbam. Wolałabym najpierw do mamy, ale u mamy byliśmy w tamtym roku na śniadaniu, więc w tym roku, żeby było sprawiedliwie jedziemy do teściowej. Ciekawe czy będą korki, dwa lata temu były. Jak będą znowu będziemy ostatni i znowu te komentarze, że pewnie się ociągałam, a oni wszyscy czekali na nas. Cała rodzina przy stole czekała na nas ze śniadaniem wielkanocnym. Po śniadaniu seria pytań, co tam u nas, dlaczego tak a nie inaczej, no i seria rad, jak i co i dlaczego tak. Najtrudniejsze jest to zagęszczenie, metr kwadratowy na jednego świętującego. W więzieniu mają więcej przestrzeni. Siedzimy przy jednym stole, chwalimy to co jemy, uśmiechamy się do zdjęć, a potem na raz dwa trzy zbieramy talerze i w drogę. Uff w przyszłym roku u mamy.

Refleksja

Święta to czas konfrontacji z samym sobą, ze swoim miejscem w rodzinie, w systemie, w życiu. Święta to bliskość z tym przed czym na co dzień uciekamy. Jeśli w tym roku znowu nie było tak jakbyśmy chcieli, może w przyszłym warto się na nie lepiej przygotować. Jak przygotować ? Przygotowania do świąt z reguły zaczyna się od porządków. A Ty co chcesz uporządkować ?

Wymarzonych świąt, w tym albo przyszłym roku !

 Ela Krzyżaniak